Unknown
you, are you the Genius behind it all?...
Następnego
dnia, po rundce po sklepach, pojechali na klify Moheru. Tam dopiero można było
mówić o malowniczości! Pogoda im dopisywała, a w świetle słońca kolory były
wprost nie do opisania. Huk rozbijającej się o skały wody robił wrażenie,
zwłaszcza kiedy stawało się przy krawędzi. Niebezpieczne, dzikie piękno, niczym
nie zmącone.
- He’s a Genius. –
powiedział Paddy. Stał za Magdą, obejmując ją w pasie. Trzymał ją mocno, jakby
chciał uchronić przed ewentualnym posunięciem się o milimetr za daleko. – W
takich miejscach nie pojmuję totalnie, jak ktoś może myśleć, że to wszystko
zapoczątkował przypadkowy wybuch. Przecież to piękno aż onieśmiela! Musi stać
za nim genialny Twórca, to jest tak oczywiste…
- Że aż nie do
przyjęcia dla niektórych. – dokończyła. – Zbyt proste.
- No ale… Słyszysz w
radiu świetną piosenkę. To co robisz? Szukasz wykonawcy. Albo zegarek. Wiadomo,
że ktoś wymyślił cały mechanizm i jeszcze złożył to wszystko do kupy. Za
dziełem musi stać twórca, chyba jeszcze nic nigdy nie powstało samo z siebie.
- Napisz o tym
piosenkę.
- Już mi to chodzi po
głowie. Skąd wiedziałaś? – uśmiechnął się.
- Trochę już cię znam.
- Chyba nawet lepiej
niż trochę. A ostatnio poznajesz takie strony, o których ja wolałbym
zapomnieć….
- Daj spokój. Ty też
mnie widziałeś taką, a zobaczysz pewnie nie raz w jeszcze gorszych wersjach. Nie
da się być zawsze w dobrej formie i wyglądać idealnie.
- Ty w każdej wersji
wyglądasz ślicznie.
- Dobra odpowiedź,
Paddy. – uśmiechnęła się. – Obiektywnie na pewno nie. Ale jeśli ty tak mnie
postrzegasz, to super. Ty też mi się najbardziej podobasz rano, rozczochrany i
na wpół przytomny…
- Naprawdę
najbardziej?
- Taki jesteś bardziej
„mój”… Mało kto zna cię takiego…
- Zawsze jestem twój. –
spoważniał. - Jeśli tylko chcesz…
- Bardzo chcę. I
chcę być twoja.
- So we have a deal. –
powiedział i cmoknął ją gdzieś za uchem.
Nagle puścił ją i
wsadził rękę do kieszeni. Magdę sparaliżowało. W jednej sekundzie przypomniała
jej się cała rozmowa z Magdą P. na temat nie czekania zbyt długo z… Ze
ściśniętym jak przed egzaminem żołądkiem i totalną pustką w głowie patrzyła na
ruch jego ręki. Pogrzebał tam trochę i wyjął… chusteczki… Odpakował jedną,
wytarł nos i złapał ją za rękę.
- Idziemy? – zapytał
po prostu.
- Tak. – mieszanina
ulgi i rozczarowania wypełniła ją swoją dziwaczną treścią. Miała nadzieję, że
był zbyt zajęty smarkaniem, żeby zauważyć, co przed chwilą przeżyła… Poszli na
długi spacer wzdłuż klifów. Paddy rozmawiał po niemiecku przez telefon, bo Sven
dał mu cynk, że jest ciekawa propozycja nagrania programu o nim, więc oddzwonił
i dowiadywał się szczegółów.
Magda
miała więc chwilę dla siebie na zagłębienie się w swoje odczucia. O co jej
właściwie chodziło? Chciała tego przecież bardzo... Czy może tylko wydawało jej
się, że chce? A tak naprawdę obecny układ, bez konkretnych zobowiązań,
odpowiadał jej bardziej? Zawsze można było się wycofać, wrócić do swojego
dawnego życia… Nie podejmować wyzwań życia z drugą osobą, które mogą być trudne
i mało przyjemne. Tego się bała? Że kiedy przyjdą trudności, będzie chciała od
nich uciec, a nie da się?
Wszystkie
te wątpliwości brzmiały absurdalnie. Od dawna miała przemyślane i poukładane
poglądy w tej kwestii. Dotychczasowe życie z Paddy’m, każda sytuacja, w jakiej
w nim się znalazła utwierdzała ją tylko, że chce właśnie wszystko przeżywać z
nim. Dzielić z nim codzienność, bo wtedy dopiero miała smak, przestawała być
marazmem tych samych spraw, powtarzanych w kółko, w tej samej kolejności, a
zaczynała być... życiem. Soczystym, pełnym sensu, kolorów. „Panie, daj mi
światło… Jeśli chcesz tego człowieka dla mnie, to pokaż mi to, proszę… Nie chcę
robić nic wbrew Tobie.” – pomyślała.
- O czym myślisz? –
zapytał Paddy, chowając telefon i siadając obok niej na trawie. Pokazała tylko
mały różaniec, który trzymała w dłoni, pokiwał głową ze zrozumieniem. Spędzili
tam jeszcze sporo czasu, po prostu będąc, tam i wtedy. Leżeli przy krawędzi
klifu, z głowami skierowanymi w dół, co potęgowało wszystkie wrażenia. A potem
tak po prostu, na trawie, trzymając się za ręce. Paddy nucił ‘Black is the
colour’, bo miejsce było jak najbardziej odpowiednie, a Magda zapytała, kto w
takim razie jest jego ‘true love’, bo ona czarnych włosów nie miała na pewno…
Paddy uśmiechnął się i zmienił ‘black’ na ‘dark’, żeby bardziej pasowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz