52,5
I will be
your bride…
Wyciągnęła
przed siebie rękę z pierścionkiem i miała ochotę krzyczeć z radości. Jeszcze
raz rzuciła mu się na szyję, nie wiedząc już, jak ma wyrazić tę burzę emocji,
którą w niej spowodował. Potem zasypała go lawiną pytań, o to jak długo to
planował, od kiedy wiedział, że chce ją o to zapytać już teraz, czy ktoś mu
pomagał wybierać pierścionek… Wziął głęboki oddech i opowiedział jej całą ich
historię ze swojej perspektywy. Szli obok siebie, prowadząc rowery, żeby było
wygodniej rozmawiać.
- Jakoś tak pod koniec
pobytu w Medjugorie zorientowałem się, że to chyba nie jest kolejna „zwykła”
znajomość. Zbyt dobrze się dogadywaliśmy. A kiedy dotarło do mnie, że pewnie
więcej się nie spotkamy, zdecydowałem, że nie mogę na to pozwolić. Pomysł z
mieszkaniem w Niemczech przyszedł mi do głowy zaraz po tej decyzji. A kiedy
zobaczyłem cię na dworcu, kiedy rzeczywiście przyjechałaś, poczułem taką ulgę,
jakbym faktycznie wypełnił jakąś skomplikowaną misję…
- Bo to była trudna
misja. Przekonać mnie i jeszcze potem utwierdzać w tej decyzji mimo wszystkich
wahań i wątpliwości…
- No właśnie. Na
początku wiedziałem, że potrzebujesz mojej pomocy, więc ciągle z tobą wszędzie
chodziłem, ale potem… Coraz trudniej było mi nie widzieć cię codziennie i nie
spędzać z tobą czasu. Szukałem więc ciągle jakichś pretekstów, żeby ci się nie
narzucać, ale żeby jednak być z tobą…
- Naprawdę? W ogóle
tego nie zauważyłam… Wszystko toczyło się tak naturalnie…
- Bo potem ty się
ośmieliłaś i zaczęłaś sama dzwonić i proponować różne spotkania. Było łatwiej.
Ale i tak widziałem, że potrzebujesz czasu, żeby oswoić się z nową sytuacją,
miejscem. Ze mną. Żeby mi zaufać. Zaprzyjaźnialiśmy się coraz bardziej, więc w
końcu odważyłem się pokazać ci, że to nie do końca tylko przyjaźń z mojej
strony. Bałem się strasznie, że wszystko zepsuję, że cię spłoszę, ale z drugiej
strony to ciągłe powstrzymywanie się i dystans dobijały mnie… Gdybyś słyszała,
jakie piosenki wtedy napisałem…
- Bardzo chętnie ich
posłucham. – ożywiła się.
- No nie wiem, czy tak
chętnie. Ja się nudzę jak je gram, takie wywody filozoficzne się w nich ciągną…
No i na tej imprezie, wtedy, wiesz… - pokiwała głową, że oczywiście, wie
doskonale. – Wtedy chyba coś się w tobie zmieniło, bo zaczęłaś na mnie patrzeć
wreszcie nie jak na starszego brata… A potem to, co powiedziałaś… że jesteś
szczęśliwa z nami… To mnie ośmieliło. I pocałowałem cię.
- I wywróciłeś cały
mój ledwo na nowo poukładany świat do góry nogami.
- Ale miałem plan
awaryjny. Że jeśli na drugi dzień stwierdzisz, że przesadziłem i nie jesteś
gotowa, czy cokolwiek takiego, to się wycofam i zrzucę to na emocje. Ale jak
zaczęliśmy rozmawiać, to w ogóle nie myślałem, co mam powiedzieć, tylko
powiedziałem, jak jest. I wtedy ty mnie pocałowałaś… I już było wszystko jasne.
- Tak, do mnie dopiero
wtedy dotarło, że całe to traktowanie cię jak starszego brata to jest taka
bezpieczna forma, w którą weszłam, ale jakoś przestawała być wygodna… I
pamiętam, że myślałam wtedy, że jeśli się wycofasz po tym pierwszym pocałunku –
bo przecież ja tak naprawdę nie miałam pojęcia, co ty czułeś – to wcale nie
będzie mi łatwo przejść nad tym do porządku dziennego.
- Na szczęście nie
musiałaś. – powiedział i cmoknął ją w usta.
- Na szczęście.
- No, a potem to już
oboje wiemy, jak było. Ja właściwie z każdą chwilą utwierdzałem się w
przekonaniu, że chcę się z tobą ożenić. Czasem tylko łapał mnie jakiś strach
przez te sprawy z przeszłości. I właśnie to wygarnął mi Angelo wtedy w studiu,
pamiętasz? Przyszedłem do ciebie potem z kwiatami. Od wtedy to już tylko
planowałem szczegóły.
- To co on ci
właściwie powiedział?
- Ech… że widzi, co
robię. Że zamiast odciąć się od przeszłości, ciągle w niej grzebię i przez to
utrudniam sobie i tobie naszą relację. A ty jesteś inna, i to widać gołym
okiem, więc jeśli spotkałem taką dziewczynę, to żebym się nie wahał, bo mogę
zbyt wiele stracić. Tak w ogólnym zarysie. Ja to oczywiście wszystko
wiedziałem, ale kiedy on mi to tak racjonalnie przedstawił, dotarło do mnie tak
wyraźnie, że go uścisnąłem i pobiegłem do ciebie. A pierścionek wybierałem sam!
– dodał z dumą, uśmiechając się szeroko.
- No to świetnie ci
poszło. Naprawdę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz