poniedziałek, 23 czerwca 2014

Brakująca część: pomiędzy 52. a 53.

Właśnie się zorientowałam, że pominęłam jedną część... Akurat taką przejściową, bez wpływu na dalszy przebieg akcji, ale zamieszczę ją tutaj, dla pełnego obrazu całej historii: ;)

52,5

I will be your bride…

Wyciągnęła przed siebie rękę z pierścionkiem i miała ochotę krzyczeć z radości. Jeszcze raz rzuciła mu się na szyję, nie wiedząc już, jak ma wyrazić tę burzę emocji, którą w niej spowodował. Potem zasypała go lawiną pytań, o to jak długo to planował, od kiedy wiedział, że chce ją o to zapytać już teraz, czy ktoś mu pomagał wybierać pierścionek… Wziął głęboki oddech i opowiedział jej całą ich historię ze swojej perspektywy. Szli obok siebie, prowadząc rowery, żeby było wygodniej rozmawiać.

- Jakoś tak pod koniec pobytu w Medjugorie zorientowałem się, że to chyba nie jest kolejna „zwykła” znajomość. Zbyt dobrze się dogadywaliśmy. A kiedy dotarło do mnie, że pewnie więcej się nie spotkamy, zdecydowałem, że nie mogę na to pozwolić. Pomysł z mieszkaniem w Niemczech przyszedł mi do głowy zaraz po tej decyzji. A kiedy zobaczyłem cię na dworcu, kiedy rzeczywiście przyjechałaś, poczułem taką ulgę, jakbym faktycznie wypełnił jakąś skomplikowaną misję…
- Bo to była trudna misja. Przekonać mnie i jeszcze potem utwierdzać w tej decyzji mimo wszystkich wahań i wątpliwości…
- No właśnie. Na początku wiedziałem, że potrzebujesz mojej pomocy, więc ciągle z tobą wszędzie chodziłem, ale potem… Coraz trudniej było mi nie widzieć cię codziennie i nie spędzać z tobą czasu. Szukałem więc ciągle jakichś pretekstów, żeby ci się nie narzucać, ale żeby jednak być z tobą…
- Naprawdę? W ogóle tego nie zauważyłam… Wszystko toczyło się tak naturalnie…
- Bo potem ty się ośmieliłaś i zaczęłaś sama dzwonić i proponować różne spotkania. Było łatwiej. Ale i tak widziałem, że potrzebujesz czasu, żeby oswoić się z nową sytuacją, miejscem. Ze mną. Żeby mi zaufać. Zaprzyjaźnialiśmy się coraz bardziej, więc w końcu odważyłem się pokazać ci, że to nie do końca tylko przyjaźń z mojej strony. Bałem się strasznie, że wszystko zepsuję, że cię spłoszę, ale z drugiej strony to ciągłe powstrzymywanie się i dystans dobijały mnie… Gdybyś słyszała, jakie piosenki wtedy napisałem…
- Bardzo chętnie ich posłucham. – ożywiła się.
- No nie wiem, czy tak chętnie. Ja się nudzę jak je gram, takie wywody filozoficzne się w nich ciągną… No i na tej imprezie, wtedy, wiesz… - pokiwała głową, że oczywiście, wie doskonale. – Wtedy chyba coś się w tobie zmieniło, bo zaczęłaś na mnie patrzeć wreszcie nie jak na starszego brata… A potem to, co powiedziałaś… że jesteś szczęśliwa z nami… To mnie ośmieliło. I pocałowałem cię.
- I wywróciłeś cały mój ledwo na nowo poukładany świat do góry nogami.
- Ale miałem plan awaryjny. Że jeśli na drugi dzień stwierdzisz, że przesadziłem i nie jesteś gotowa, czy cokolwiek takiego, to się wycofam i zrzucę to na emocje. Ale jak zaczęliśmy rozmawiać, to w ogóle nie myślałem, co mam powiedzieć, tylko powiedziałem, jak jest. I wtedy ty mnie pocałowałaś… I już było wszystko jasne.
- Tak, do mnie dopiero wtedy dotarło, że całe to traktowanie cię jak starszego brata to jest taka bezpieczna forma, w którą weszłam, ale jakoś przestawała być wygodna… I pamiętam, że myślałam wtedy, że jeśli się wycofasz po tym pierwszym pocałunku – bo przecież ja tak naprawdę nie miałam pojęcia, co ty czułeś – to wcale nie będzie mi łatwo przejść nad tym do porządku dziennego.
- Na szczęście nie musiałaś. – powiedział i cmoknął ją w usta.
- Na szczęście.

- No, a potem to już oboje wiemy, jak było. Ja właściwie z każdą chwilą utwierdzałem się w przekonaniu, że chcę się z tobą ożenić. Czasem tylko łapał mnie jakiś strach przez te sprawy z przeszłości. I właśnie to wygarnął mi Angelo wtedy w studiu, pamiętasz? Przyszedłem do ciebie potem z kwiatami. Od wtedy to już tylko planowałem szczegóły.
- To co on ci właściwie powiedział?
- Ech… że widzi, co robię. Że zamiast odciąć się od przeszłości, ciągle w niej grzebię i przez to utrudniam sobie i tobie naszą relację. A ty jesteś inna, i to widać gołym okiem, więc jeśli spotkałem taką dziewczynę, to żebym się nie wahał, bo mogę zbyt wiele stracić. Tak w ogólnym zarysie. Ja to oczywiście wszystko wiedziałem, ale kiedy on mi to tak racjonalnie przedstawił, dotarło do mnie tak wyraźnie, że go uścisnąłem i pobiegłem do ciebie. A pierścionek wybierałem sam! – dodał z dumą, uśmiechając się szeroko.

- No to świetnie ci poszło. Naprawdę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz