Bloody, bloody thunder…
- Mag… - zaczął
niepewnie. – Przede wszystkim przepraszam cię strasznie za moje zachowanie
przedtem.
Milczała. Zrobił ruch,
jakby chciał złapać ją za rękę, ale cofnął się.
- Naprawdę… Angelo ma
rację. Jestem idiotą.
- Nie mów tak. –
powiedziała cicho. I ani słowa więcej.
Westchnął. Właściwie
nie wiedział nagle, jak ma jej to wszystko wytłumaczyć. Zranił ją swoją
wcześniejszą obojętnością. Wtedy nie mógł zachować się inaczej, niesiony
emocjami – wydawało mu się, że to najlepsze wyjście, a teraz, kiedy patrzył na
nią, kompletnie nie rozumiał siebie sprzed tych paru godzin! I jeszcze teraz,
kiedy już jej powie, zrani ją jeszcze bardziej. Nie wiedział, co się kryje pod
jej milczeniem. Złość? Smutek? Minę miała nieprzeniknioną.
- Chodzi o to, że…
zadzwoniła Joelle.
- Kto?! – krzyknęła
prawie.
- Joelle.
- Wiem, słyszę, że
Joelle, ale kim ona jest?! – ledwo trzymała na wodzy swoje emocje. Po prostu
puszczały jej nerwy. Tak ją potraktował, bo zadzwoniła do niego jakaś Joelle?!
- To jest moja… to
była moja… kiedyś, strasznie dawno temu, byłem w niej zakochany. Kojarzysz
‘Looking for love’?
- Kojarzę. – warknęła
przez zaciśnięte zęby. Paddy jakby stracił wątek.
- No… to właśnie dla
niej ją wtedy napisałem i… - chrząknął. Nagle zaschło mu w gardle. Co on
wyprawia? Opowiada jakąś zamierzchłą, dawno nieaktualną miłosną historię i
jeszcze z jakiegoś dziwnego powodu liczy, że dzięki temu jego obecna narzeczona
zrozumie, czemu zachował się dziś jak ostatni dupek. Musiał jednak kontynuować,
skoro już zabrnął w tzw. wyjaśnienia…
- No więc wtedy nic
nam nie wyszło, potem jakiś czas mieliśmy kontakt, który jeszcze później urwał
się na wiele lat. A kiedy byłem w zakonie, ona akurat przebywała przy naszym
klasztorze, bo jest z zawodu… Zresztą nieważne. No i trochę nam się kontakt
odnowił, ale był już oczywiście całkiem inny, czysto przyjacielski, wiadomo…
Traktowała mnie wreszcie poważnie, nie tak, jak kiedyś… - zamyślił się. Doprowadziło
to Magdę do szału.
- Wiesz co, jak masz
ochotę sobie powspominać miłe chwile z Joelle, to bądź tak dobry i zrób to beze
mnie. – powiedziała, całym wysiłkiem woli koncentrując się na tym, żeby nie
krzyczeć.
Paddy spojrzał na nią
zdziwiony.
- No, ale przecież
miałem ci wyjaśnić…
- Najpierw zastanów
się, co właściwie chcesz mi powiedzieć. A teraz idź.
- Ale Magda, przecież
ja wiem, co chcę powiedzieć… Daj mi dokończyć, proszę.
Ukryła twarz w
dłoniach. Paddy dotknął jej ramienia, ale natychmiast zepchnęła jego dłoń. Nie
powtórzyła, że ma wyjść. Uznał, że może kontynuować. Musiał powiedzieć jej
wszystko.
- I potem znów nie
mieliśmy kontaktu, przez parę lat. Czasem tylko jakiś sms czy mail. A ostatnio
w ogóle nic. I dzisiaj ona zadzwoniła. Powiedziała, że była na moim koncercie w
Belgii. Że chciała podejść i się przywitać, ale nie mogła mnie znaleźć, a w
końcu zabrakło jej odwagi, żeby do mnie zadzwonić. Zaproponowała spotkanie.
Jest teraz w Niemczech.
- Spotkasz się z nią?
- Tak, ale…
- Wyjdź.
- Mag, proszę cię,
uspokój się, ja przecież…
- Wyjdź! Nie
rozumiesz?! Idź stąd!
- Mag, chyba trochę
przesadzasz, to jest zamknięty rozdział, ja chcę jej tylko…
- Zamknięty rozdział?!
Po jednym jej głupim telefonie traktujesz mnie jak powietrze, jak śmieć, potem
przez cztery godziny się nie odzywasz, bo „musisz sobie przemyśleć” rozmowę z
nią, więc nie pieprz mi teraz, że to jest zamknięty rozdział!!!
Patrzył na nią szeroko
otwartymi oczami. Nie widział nigdy Magdy w takim stanie. Była spokojna,
łagodna wręcz, czasem się wkurzała, jak każdy, ale to… Najgorsze było to, że
miała rację. Że sam się przeraził swoją reakcją na Jo, dobrze, że pod ręką był
Angelo, który chyba czytał mu w myślach i zaraz wylał na niego kubeł zimnej
wody, mówiąc, żeby ochłonął i od razu spławił Joelle, a nie umawiał się z nią,
podekscytowany. Tłumaczył mu, że to tylko koleżanka, że chyba może jeszcze
rozmawiać z innymi kobietami, że zaręczyny nie sprawiają, że to jest karalne…
Ale Angelo znał go dobrze i natychmiast przejrzał, że jego entuzjazm jest zbyt
duży. Wkurzyło go to. Sam nie wiedział czemu, strasznie się wkurzył na Angelo…
Bo powiedział mu prawdę? I jeszcze Magda przyszła akurat wtedy, kiedy był
najbardziej wytrącony z równowagi.
- Możesz już wyjść? –
zapytała Magda, trochę spokojniej. Ten spokój jeszcze bardziej przeraził
Paddy’ego.
- Naprawdę chcesz,
żebym poszedł?
Nie wytrzymała.
Rozpłakała się.
- Tak! Na co jeszcze
czekasz?! – krzyknęła przez łzy. Wybiegła do przedpokoju i otworzyła drzwi.
Paddy postał chwilę w
miejscu, skonsternowany. Nie spodziewał się tego. Myślał, że porozmawiają, jak
zwykle. Że mu wybaczy to idiotyczne zachowanie wcześniej, potem powie jej, o co
chodziło, ona wszystko zrozumie, jak zawsze. I oczywiście nie będzie miała nic
przeciwko jego spotkaniu z Jo. Przecież sama przyjaźniła się z byłym
chłopakiem, a Joelle nie była nawet jego dziewczyną, była tylko… Zawsze była…
Popatrzył na Magdę. Wiedział, że dzisiaj może już tylko pogorszyć sytuację.
Czuł się okropnie wiedząc, że to przez niego teraz płacze. Chciał ją przytulić,
uspokoić, zapewnić, że przecież nic się nie zmieniło. A z drugiej strony czuł, że
bardzo chce spotkać się z Joelle. Że jakaś jego część jest strasznie ciekawa,
czego ona właściwie od niego chce. To przerażało go najbardziej.
- Zadzwonię jutro. –
rzucił tylko. I wyszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz