But each
lover’s steps fall so differently…
Wróciła
do domu powolnym krokiem. Ta decyzja przyniosła jej względny spokój. Była
niesamowicie trudna, bo każda chwila bez niego, która mogłaby być spędzona z
nim, będzie jej ciążyć swoim ciężarem samotności i niepewności. Ale to wydawało
się choć odrobinę łatwiejsze niż tkwienie w roztrząsaniu jego dylematów… A on
potrzebował wolności.
Kiedy
spojrzała na telefon, były tam już dwa nieodebrane połączenia. Jedno od niego,
jedno od Magdy P. Wybrała jej numer. Opowiedziała jej wszystko. Poryczała się
chyba ze trzy razy. Tamta stwierdziła, że nie do końca rozumie decyzję Magdy,
ale skoro tak wybrała, to będzie ją wspierać. Zapewniła, że jest pewna, że
wszystko dobrze się skończy i że będą z tego wszystkiego jakieś dobre owoce.
Poszła
na wieczorną Mszę. Zawierzyła wszystko Jezusowi. Poprosiła o siłę. Czuła się
lepiej, kiedy wyszła. Wróciła okrężną drogą, włócząc się po mieście, tracąc
energię na wysiłek fizyczny, żeby nie miała jej już na myślenie. Wieczorem
wpadła Carla. Zauważyła, że Magda jest jakaś nie w sosie, ale na szczęście o
nic nie pytała. Pogadały o pracy, o jakichś błahych sprawach. Dobrze jej to
zrobiło.
Następnego
dnia zadzwoniła do niej Kira z pytaniem, czy nie potrzebuje czegoś, czy nie
chciałaby pogadać. Od razu przyznała się, że wie o wszystkim od Angelo. Umówiły
się „na kawę” wieczorem, jak już dzieciaki pójdą spać. Paddy też dzwonił
jeszcze parę razy, ale skoro nie odbierała i nie oddzwaniała, w końcu przestał.
U
Kiry było jej dobrze. Czuła, że w pewien sposób jest blisko Paddy’ego. Najpierw
pogadały o niczym, ale nie miało to sensu, bo Magda ciągle się zawieszała.
Opowiedziała w końcu Kirze, na czym dokładnie stanęło między nią a Paddy’m. Tamta
pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Nie dziwię ci się.
Może to rzeczywiście było najlepsze wyjście. Ale tak zupełnie nie będziecie się
do siebie odzywać?
- A jak mamy się
odzywać? Wałkowanie tematu Joelle do niczego nie prowadzi, a unikać go i
sztucznie szukać innych – to chyba jeszcze gorsze.
- Pamiętasz, jak
kiedyś rozmawiałyśmy o Paddy’m i powiedziałam ci, żebyś go tak od razu nie
skreślała, kiedy przyjdą trudności? – zapytała Kira, mieszając w zamyśleniu
herbatę.
- Pamiętam, ale… po
pierwsze, nie skreślam go, po drugie, to chodziło chyba o nieco inne trudności
z Paddy’m?
- Niekoniecznie. Mówiłam
ci o tej jego wrażliwości… On tak ma, że wszystko przeżywa jakoś głębiej,
inaczej…
- Wiem. I świetnie się
na tym gruncie rozumiemy.
- No właśnie… Nie chcę
go tłumaczyć ani tobie udzielać rad, ale… Zobacz, on był od początku z tobą
szczery w tym wszystkim. Nawet jak jeszcze sam nie wiedział, co czuje, już ci
mówił. Mógł to rozegrać jakoś sprytnie, tak, że nawet nie miałabyś cienia
wątpliwości, że Jo to zwykła znajoma. Ale on wszystko mówił, co tylko mu się
zrodziło w środku, zobacz, jak bardzo ci w tym zaufał.
- Kira… Masz rację.
Doceniam bardzo tę jego szczerość i ufność, ale to nie zmienia faktu, że tak, a
nie inaczej zareagował na Joelle.
- Wiesz, że on kocha
ciebie? Nie wątp w to.
Wszedł Angelo.
- Paddy jedzie do
Francji. – oznajmił.
Magda zbladła.
- Co? Do klasztoru? Na
jak długo? – wypowiedziała Kira na głos to wszystko, o co Magda chciała
zapytać.
- Na tydzień, może
dwa. Powiedział, że musi pobyć sam na sam z Bogiem i się poukładać. Szkoda
tylko, ze zostawia mnie sam na sam z nagrywaniem, ale ok…
- Angie… - upomniała
go Kira.
- Kiedy wyjeżdża? –
zapytała Magda głosem więznącym w gardle.
- Pojutrze.
- A nie wiesz czy…
- Czy spotkał się z
Joelle? – dokończył za nią Angelo. – Nie wiem. Ja mu to odradzałem, więc pewnie
nawet nie chciał o tym ze mną gadać.
Zebrała się do
wyjścia. Znowu czuła, że wszystko wali jej się na głowę. Podziękowała Kirze,
widziała jej zaniepokojone spojrzenie i wymianę porozumiewawczego z Angelo.
Kazali jej dzwonić i wpadać, kiedy tylko będzie miała ochotę. Była im naprawdę
wdzięczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz