niedziela, 8 czerwca 2014

38.


…with you, my friend…

Rano czuł się trochę lepiej, ale o do całkowitego wyzdrowienia sporo mu jeszcze brakowało. Stwierdzili, że najlepiej będzie jeśli ten dzień też spędzi w łóżku, a wstanie dopiero przed koncertem.
- Mag, ale ty absolutnie nie musisz cały czas tu siedzieć. Idź, rozejrzyj się po mieście, jeszcze tu nie byłaś.
Pomyślała, że faktycznie, może przejdzie się chociaż po centrum. Zjedli śniadanie w pokoju, a Paddy wyglądał, jakby znowu zamierzał usnąć, więc ubrała się i poszła. Spotkała w hallu Svena, który stwierdził, że może ją kawałek podwieźć, bo jedzie w tamtą stronę. Spytała, jak daje sobie radę ze wszystkim, powiedział, że w porządku, tylko jest trochę zmęczony, bo ma dwa razy więcej roboty i jeszcze lekki stres, że o czymś zapomni albo zrobi coś nie do końca dobrze. Uspokoiła go, że Pad jest mu niesamowicie wdzięczny i nawet gdyby były jakieś niedociągnięcia, to pewnie przymknąłby na nie oko. Wysadził ją kilka ulic od hotelu, pokazał z grubsza, w którą stronę może pójść, żeby coś ciekawego zobaczyć i ruszył dalej.

Przeszła się po rynku, zaglądając w co którąś z przylegających do niego uliczek, oglądając wystawy sklepowe, fasady kamienic. Nie mogła się oprzeć sklepowi z czekoladą, jej ogromne tabliczki ułożone jedna na drugiej i różnorodność smaków przyciągnęły ją jak magnes. Nie wspominając już o zapachu w środku… Kupiła kilka różnych kawałków i małych bombonierek, degustując przy okazji wszystko, co do degustacji było dostępne. Kupiła też dwie kawy na wynos i ruszyła z nimi z powrotem do hotelu. Nagle samotne zwiedzanie wydało jej się zupełnie bez sensu.

            Paddy siedział na łóżku zawalony jakimiś papierami, ale kiedy ją zobaczył, pozbierał je szybko i zrobił jej miejsce obok siebie. Mieli więc kawowo-czekoladowy lunch w łóżku i było to naprawdę najbardziej odpowiednie miejsce dla Paddy’ego w jego obecnej kondycji, ale kiedy nieśmiało o tym wspomniała, natychmiast energicznie zaprzeczył i pokazał jej jakiś specyfik na specjalne okazje, który na parę godzin naprawdę stawia na nogi, ale nie można go stosować za często ze względu na długą listę skutków ubocznych. Zapytała tylko, czy już kiedyś z niego korzystał. Okazało się, że nie raz i to nie tylko on. W swoim czasie musieli być przecież niezawodni. Upewniła się z przymrużeniem oka, czy zawiera chociaż substancje legalne…

            Obejrzeli jeszcze film, Paddy wtulał się w Magdę całym sobą, jakby w niej szukał ucieczki przed nieubłaganie płynącym czasem. Za godzinę miał być gotowy i jechać ze Svenem do klubu.
- Nie chcę niegdzie iść… - wystękał z twarzą wciśniętą między poduszkę, a Magdy włosy.
- Wreszcie brzmisz rozsądnie, ale teraz to już trochę za późno… - odwróciła się twarzą do niego i cmoknęła w czoło. – Chodź, wstaniemy razem i pomogę ci się ogarnąć.

Tak też zrobili i kiedy Paddy brał prysznic, ona szykowała mu ubrania i pakowała inne rzeczy, które miał ze sobą wziąć. Spakowała też wszystkie ich bagaże, żeby prosto po koncercie móc wracać do domu. Sven nie musiał na nich czekać, byli gotowi na czas. Paddy nie był rozmowny, widać było, że źle się czuje i chce to mieć jak najszybciej za sobą.

2 komentarze:

  1. Biedny Paddy... Taka rola artysty niestety. A już myślałam, że tu będzie sytuacja z kwietnia 2013, co wylądował w szpitalu w Słowenii czy gdzie tam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłoby być, bo nie słyszałam o tej sytuacji nawet... Jestem wyraźnie niedoinformowana ;)

    OdpowiedzUsuń