No one but
you…
Kiedy
weszli do Patricii, stali już z Dennisem przy drzwiach, gotowi do wyjścia.
- Dzieciaki są w
ogrodzie, jedzenie dla nich w kuchni, mogą przez godzinę oglądać telewizję, a
najpóźniej o 21:00 powinni pójść spać. – wymieniła jak z automatu.
- Ok. Damy sobie radę.
– zapewniła Magda.
- No. To my lecimy.
Chwilę po ich wyjściu
wpadł Alex i powiedział:
- Ciocia, zobacz, co
zbudowaliśmy! Zrobisz nam zdjęcie z góry? Z mojego pokoju będzie widać
najlepiej, proszę, proszę…
Magda pokręciła głową
z uśmiechem i zgodziła się uwiecznić wiekopomną fortecę z lotu ptaka. Weszła na
górę, a tabliczka „Tu rządzi Alex” natychmiast ułatwiła jej zadanie wyboru
pokoju. Otworzyła drzwi i już chciała się skierować w stronę okna, kiedy jej
spojrzenie przyciągnęło coś leżącego na łóżku. Sukienka. Obok łóżka buty.
Kartka: „Mag: krok 1. Przebierz się i czekaj na dalsze wytyczne.” Uśmiechnęła
się z niedowierzaniem i podeszła jednak do okna. Pomachał jej stamtąd
roześmiany Alex i schował się do domu.
Przebrała się więc.
Sukienka leżała idealnie. Buty też. Przejrzała się w lustrze. Miała potargane
od wiatru włosy i prawie zerowy makijaż, tylko rzęsy i trochę pudru. Niezbyt
się to komponowało ze strojem. Jak na zamówienie rozległo się pukanie do drzwi
i weszła Kira z kosmetyczką, prostownicą i innymi niezbędnymi sprzętami.
- Nic ci nie powiem. –
zastrzegła od razu. – Wykonam tylko swoją misję i uciekam.
Niecałe
pół godziny później Magda podziwiała efekt pracy Kiry, kiedy ta położyła coś na
biurku i szybko wyszła. Kolejna karteczka: „Krok 2. Zejdź na dół.” No tak.
Otworzyła drzwi i kiedy tylko stanęła przy schodach, z dołu rozległo się
gromkie: „Niespodzianka!!!” i wszyscy osiągalni tego dnia w okolicy Kelly z
przyległościami zaczęli jej śpiewać ‘Happy Birthday’. Schodziła powoli po schodach
ciesząc się tym widokiem. Za moment Patricia wniosła ogromny tort, a Paddy
strzelił szampanem.
- Ciocia, ciocia,
musisz zdmuchnąć świeczki! – podpowiadały jej podekscytowane dzieciaki.
Wszystkie chciały jej pomagać, co akurat było wskazane, bo świeczek na torcie
było baaardzo dużo. „Nie mogli sobie darować i włożyć jednej, symbolicznie?”
pomyślała z przekąsem. Policzyła do trzech i w asyście chyba z siedmiu par
młodych płucek zdmuchnęli wszystko za jednym zamachem. Roześmiała się na dźwięk
gromkich braw z tego powodu.
Potem nastąpiła
litania życzeń, toastów, dzielenie tortu, dostała nawet laurki od dzieci. Co
jakiś czas łapała kontakt wzrokowy z Paddy’m, który, też przebrany w bardziej
elegancki strój – jasne spodnie i szarą marynarkę, przyglądał się temu,
uszczęśliwiony. Kiedy już wszystko się uspokoiło, podziękowała im serdecznie,
zapewniła, że zaskoczyli ją totalnie i dodała, że nieźli z nich aktorzy.
Następnie Paddy podszedł do niej i powiedział, że to nie koniec, a właściwie
dopiero początek i teraz zabiera ją na właściwe świętowanie jej urodzin. Kiwnął
głową Dennisowi i wyszli realizować krok 3.
Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że Patricia i Denis są w temacie :) Ależ ja lubię takie akcje. Hehehe! Supeeer! Często z moim M zostawiamy sobie różne karteczki, tak na co dzień. To jest mega! Ciekawa jestem kroku 3 :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny pomysł i pełne zaskoczenie super ☺
OdpowiedzUsuń