You did it to
me, to my thirsting heart, with your tender touch…
Zatrzymali się pod jego domem. Kiedy
wchodzili do mieszkania nagle wyglądał, jakby zwątpił w swój pomysł.
- Tylko nie śmiej się,
ok?
- Dlaczego miałabym
się śmiać? – zapytała zdziwiona. Paddy zrobił tylko śmieszną minę i pokazał
jej, żeby weszła do pokoju. Zagadka się wyjaśniła. Mieszkanie lśniło. Nie było
widać śladów nut, farb, płócien, ubrań i różnych innych stosów, które zazwyczaj
piętrzyły się w różnych jego kątach, tworząc naprawdę artystyczny nieład, który
uwielbiała. Tym razem mogła zobaczyć, jak ten pokój wyglądał sam w sobie. Stół
nakryty dla dwóch osób. Na stole piękne róże w wazonie, obok nich świeczki.
Butelka czerwonego wina. Klasyk.
Obróciła się do niego.
- Dlaczego miałabym
się śmiać? – powtórzyła pytanie. Miał tak uroczą, lekko zawstydzoną minę, że
nie mogła zrobić nic innego, jak tylko pogłaskać go po włosach i pocałować
delikatnie w usta.
- Dobrze, skoro
projekt Paddy-romantyk został przyjęty z aprobatą, przejdźmy do realizacji
kolejnych etapów. Muzyka. – powiedział i włączył pilotem wieżę. - Światło. – wyjął z
kieszeni pudełko i zapalił świeczki. – Jedzenie! – przypomniało mu się.
Zaprosił ją do stołu i nalał jej wina. – Zaraz wracam. – dodał, już w pełni w
roli romantyka-gospodarza i zniknął w kuchni.
Oparła się wygodnie.
Zachodzące za oknem słońce i ciepłe światło świec. Muzyka z filmu, który
uwielbiała. Mężczyzna, który dla niej przekraczał samego siebie i robił
wszystko, żeby sprawić jej przyjemność, żeby o nią zadbać. Czuła się
szczęśliwa, wolna i bezpieczna. Właśnie tak. To wszystko jej dawał. Kiedy
wszedł, niosąc parujące naczynie i zobaczył ją taką… Wiedział, że dla niej
mógłby zrobić wszystko. Żeby tylko zawsze mogła mieć taką piękną, spokojną
twarz i iskierki w oczach. Spojrzała na niego tak, że poczuł mrowienie na całym
ciele i nagle przestał być głodny. Odstawił na moment swoje kulinarne dzieło,
dolał jej wina i nalał sobie, i wzniósł toast.
- Za nas?
- Za nas. – kolejna
„pieczęć” na ich związku. „Nas” brzmiało równie mocno jak „Skarbie” i
„Kochanie”. Zwłaszcza w takich okolicznościach.
Potem zaczęli jeść i
zachwycać się moussaką, Paddy równie bardzo jak Magda, zadowolony z efektów
swojej pracy. Podobno przez dobrą godzinę siostra tłumaczyła mu, co po kolei
robić i czym się różni bakłażan od cukinii. Ale warto było, bo zapiekanka
wyszła bez zarzutu. Po dokładce zanieśli tylko talerze do kuchni i siedzieli,
sącząc wino. W pewnym momencie Paddy zapytał:
- Zatańczymy? – i
wyciągnął do niej rękę. Popatrzyła zaskoczona, ale zgodziła się.
- To już jest chyba jakiś
bonus do projektu? – uśmiechnęła się, stając przed nim.
- Tak, w początkowej
wersji tego nie było, ale uświadomiłem sobie, że jeszcze nigdy nie tańczyliśmy
razem. – złapał ją w pasie i przysunął się bliżej. Ona złączyła ręce na jego
karku i kołysali się łagodnie w rytm muzyki. Oczywiście jego bliskość działała
na nią jak zawsze oszałamiająco. Był tylko on. Półmrok, dźwięki i ten zapach,
ciepło, dotyk… Poczuła, jak jego dłonie przesuwają się wzdłuż jej pleców, żeby
za chwilę wpleść się we włosy i dotknąć karku w taki sposób, że przeszedł ją
dreszcz. Za chwilę poczuła jego usta na linii włosów tuż nad czołem i jego
ciepły oddech na twarzy. Za oddechem szła miękkość jego ust, milimetr po
milimetrze, całował jej twarz, a palcami lewej dłoni przesuwał wzdłuż jej szyi,
ramienia i z powrotem. Magda po prostu przyjmowała te pieszczoty, cała skupiona
na odbieraniu dotyku, który jej dawał. Ale kiedy dotarł do ust, nie potrafiła
już biernie przyjmować pocałunków, odwzajemniała każde zetknięcie się ich warg.
Kiedy ona przesunęła się ustami na jego szyję, poczuła, że on też cały drży.
Oplotła go ramionami i wtuliła się w niego jeszcze mocniej. Płyta dawno się
skończyła. Dotarło to do niej, kiedy skupiła się na tym, że jedynym dźwiękiem,
jaki od dłuższej chwili słyszy, jest bicie jego serca. A że był to ten najdroższy dla niej dźwięk, nie miała nic
przeciwko temu. Czuła, jak bardzo on też potrzebuje jej bliskości – tak samo,
jak ona jego. Jak ufnie daje jej siebie, tak po prostu, nie wiedząc, czy
dostanie coś w zamian.
- I’m so in love with
you, Paddy. – szepnęła mu do ucha. Drgnął, ale nic nie powiedział. Podniosła
głowę i zobaczyła, że ma zamknięte oczy, zaciśnięte wręcz, a spod prawej
powieki wypływa pojedyncza łza. Magda była zaskoczona i całkowicie rozczulona
tym widokiem. Dotknęła jego policzka w tym miejscu, najpierw dłonią, a później
ustami.
On
nie wiedział, co się z nim dzieje. Kiedy miał ją w ramionach, czuł, jakby
trzymał w nich cały świat. Ciągle nie dowierzał Bogu, że On może chcieć tak po
prostu mu ją dać, że Jemu to się może podobać. On sam niczego nie chciał w tym
momencie bardziej, jak tylko być dla niej już zawsze. I dostawać w zamian ją
całą, jej obecność, jej dotyk, jej… miłość. Powiedziała to. Powiedziała to, co
tak bardzo chciał od niej w tym momencie usłyszeć. Nie wytrzymał. Jego
poranioną, głodną przez tyle lat miłości duszę najpierw leczył Bóg, przez cały
czas w zakonie czuł się pod Jego szczególną opieką. Ale kiedy rozeznał, że nie
ma w nim zostać do końca swojego ziemskiego życia, poczuł się przez moment
nieco zagubiony. Teraz jednak trzymał swoje powołanie tak blisko przy sobie i
był tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. A pokój, który przepełniał jego
serce dodatkowo potwierdzał mu, że to wszystko jest częścią Bożego planu.
- Paddy? – szepnęło
słodko „powołanie”.
- Tak, kochanie? –
otworzył wreszcie oczy i spojrzał na nią z taką miłością, jakiej jeszcze nigdy
nie widziała, skierowanej bezpośrednio do niej. Pod wpływem tego spojrzenia zapomniała zupełnie, co miała powiedzieć...
Przenieśli
się na kanapę. Długo milczeli, wtuleni w siebie, ciągle przeżywając to, co przed chwilą
się wydarzyło. Dla obserwatora z zewnątrz – para zakochanych przytulała się i
całowała na środku pokoju. Dla nich, to co zaszło w tym czasie w ich wnętrzach,
było nie do opisania i nie do wytłumaczenia nikomu innemu, kto nie był w tym z
nimi.
Wiele bym dała żeby przeżyć taką miłość piękną w swej prostocie i czystą jak łza 💖
OdpowiedzUsuń