piątek, 11 kwietnia 2014

9.


And all the sweet honey from above…

Na miejsce dotarli ok. 11:00. Faktycznie, w hotelu nic się nie działo, ospała recepcjonistka nawet na nich porządnie nie spojrzała. Dali sobie godzinkę na odświeżenie się i przebranie, a potem mieli jechać na miejsce sprawdzić dźwięk i wszystkie inne szczegóły techniczne. Nie musiała być przy tym, ale oczywiście chciała, była ciekawa wszystkiego. Poza tym sprawdzanie dźwięku oznaczało, że Paddy będzie śpiewał, a to było kwestią decyzyjną. Przebrała się w lekką sukienkę, bo było bardzo ciepło i związała włosy w niedbały kok. Nie widać było po niej zarwanej nocy. Oczy jej błyszczały, włosy lśniły, wszystko w niej chciało podobać się jemu. Zapukał do jej pokoju trochę wcześniej, co ją bardzo ucieszyło. A błysk, który pojawił się w jego spojrzeniu na jej widok, był najlepszym komplementem.
- Wyglądasz tak pięknie. – wyrwało mu się jakby niechcący.
- Dziękuję. – powiedziała, sama nie mogąc oderwać wzroku od niego. Miał wilgotne włosy, białą koszulkę z krótkim rękawem i granatowe dżinsy. I pachniał tak, że nie mogła się skupić na niczym tylko na tym, żeby tym zapachem oddychać. – Ty też nienajgorzej. – rzuciła lekko, ale jej spojrzenie wyrażało nieco więcej.

W tej samej chwili rzucili się prawie na siebie, całując się tak zachłannie i namiętnie, jakby nie widzieli się przez rok. Jego ręce były w jej włosach, w talii, na plecach, ona oddawała każdy dotyk, każde muśnięcie warg, nie mogli przestać. W końcu Paddy oparł swoje czoło o jej, i oddychając szybko, wyszeptał:
- To nie będzie łatwe. – dokładnie wiedziała, o czym mówił.
- Nie będzie. – jakby na dowód tego przesunęła dłonią po jego karku, a on zadrżał.
Ale oboje wiedzieli, że ta kwestia jest bezdyskusyjna.

Chwilę potem musieli już jechać, Sven czekał na nich w samochodzie. Na szczęście w okolicach sali nie widać było żadnych koczujących wielbicielek, więc spokojnie weszli do środka. Przywitali się z obsługą, Magda zapoznała się z paroma osobami z „ekipy”, jak to nazywał Paddy. Razem ze Svenem wyjaśniali jej co krok po kroku będą robić i z grubsza co do czego służy. Niektóre rzeczy interesowały ją mniej, inne więcej. Obserwowała ich sobie przy pracy, czekając na wątki artystyczne. Paddy sprawdził fortepian, gitarę, przećwiczył kilka początków różnych piosenek, a potem przynieśli z samochodu ubrania na zmianę i koszulki i płyty na sprzedaż. Właściwie wszystko już było gotowe, ale właściciele obiektu ciągle mieli jakieś pytania i wątpliwości. Później okazało się, że coś jest nie tak z oświetleniem i kolejna godzina zeszła na dochodzeniu, co trzeba poprawić. Paddy był bardzo skupiony na pracy, tak poważny, że naprawdę rzadko go takim widywała. Co jakiś czas jednak rzucał jej jedno z tych spojrzeń mówiących: „Cieszę się, że tu jesteś” albo wołał ją, żeby coś jej pokazać. Śmiała się z jego ściąg i pytała, po co pisze sobie takie długie teksty, skoro nie może ich potem zapamiętać - na szczęście miał dystans i śmiał się razem z nią.

Kiedy już wszystko było gotowe i sprawdzone, mieli jakieś trzy godziny wolnego. Sven powiedział, że ma już plany, co było bardzo taktowne z jego strony, bo wiedział, że najchętniej zostaliby sami. Wyszli więc, sprawdzając wcześniej, czy jest „czysto”. Paddy zaproponował spacer po mniej uczęszczanej części miasta, w której za to można było zjeść prawdziwe lokalne specjały, a nie tylko turystyczne standardy. Założył ciemne okulary i położył rękę na jej ramieniu. Objęła go więc w pasie i tak szli sobie, rozglądając się i rozmawiając. Czuła się wolna, lekka i … zakochana. Kiedy był przy niej, wszystko wydawało jej się spójne i kompletne. Jej życie, jej charakter, jej braki nawet – wszystko współgrało z jego. Dopełniało się i uzupełniało. Wiedziała, że to ten początkowy zachwyt jest taki wszechogarniający, że później wiele spraw może postrzegać w nieco innym świetle. Ale teraz było teraz, te chwile były idealne i bez takich w pamięci pewnie żadna para nie przetrwałaby ze sobą na dłużej. Widziała też, że on jest szczęśliwy, że ma ją przy sobie i to było dla niej absolutnie bezcenne.

Zjedli obiad w małej knajpce, podjadając sobie nawzajem z talerzy i zachlapując przy okazji pół obrusu. Magda oczywiście nie mogła obejść się bez kawy. Potem Paddy wymyślił jeszcze lody, więc w sumie połowę czasu spędzili jedząc. Jak zwykle. Potem zrobił jej zdjęcie telefonem przy fontannie i im obojgu z wyciągniętej ręki, na którym wyszli zaskakująco dobrze i naprawdę ładnie razem wyglądali. Ciepłe kolory jej oczu i włosów kontrastowały z jego chłodnymi, ale znów, tak jak w przypadku charakterów, raczej współgrając niż kłócąc się. Oczywiście nie miała odwagi powiedzieć tego na głos. Ale po spojrzeniu, które wymienili patrząc na zdjęcie wiedziała, że pomyśleli o tym samym.

2 komentarze:

  1. Oho! Wiem, o jaką kwestię chodzi. Pewnie o to, że seks po ślubie. Skoro oboje tak mocno są wierzący.

    W ogóle, to jestem po paru częściach i muszę powiedzieć, że bardzo fajnie się czyta. Piszesz ładnie, spójnie, używasz fajnych zwrotó i ogólnie treść też mi się podoba. Zobaczymy, co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to seks po ślubie? Nie kupuje się kota w worku można być wierzącym ale ta sfera życia jest dość ważną kwestią i trzeba wiedzieć czy się do siebie pasuje czy nie

    OdpowiedzUsuń