Your honey
kisses keep me fed…
Nie
chciało jej się przebierać, sukienka dobrze wyglądała z narzuconą na wierzch
cienką marynarką. Zmieniła tylko buty i rozpuściła włosy. Przerzuciła przez
ramię małą torebkę i właściwie była gotowa do wyjścia. Wyszła z pokoju z tym
samym czasie, w którym Paddy ze swojego. Spojrzeli tylko na siebie z uśmiechem,
złapali się za ręce i poszli.
- Chcesz coś jeść? –
zapytała, kiedy mijali kolejną wypełnioną ludźmi knajpkę, a z talerzy docierały
do nich smakowite zapachy.
- Sam nie wiem. Chyba
nie… A ty?
- Źle się czujesz? –
zapytała z udawaną troską i przyjrzała mu się uważnie. Roześmiał się.
- Nie, ale jakoś nie
jestem w nastroju do jedzenia. Ale mogę się przestawić zaraz, jeśli jest taka
potrzeba?
- Nie ma. Chodźmy
gdzieś, gdzie jest spokojniej.
Złapał ją w pasie i
przyciągnął do siebie. Ona też go tak objęła i szli sobie, wolnym krokiem,
rozmawiając o koncercie. Magda była strasznie ciekawa, jak on to przeżywa. Co
czuje, kiedy wychodzi na scenę. Czy robią na nim jeszcze wrażenie te wszystkie
piski i płacze. Czy jeśli śpiewa te same piosenki w kółko, to czy jest w stanie
robić to z takim samym zaangażowaniem. Teraz była na świeżo, więc miała mnóstwo
pytań w tym stylu. Nabijała się trochę z jego wygłupów, a on opowiadał, ile
razy coś mu nie wyszło w trakcie, np. jak się zakrztusił wodą, kiedy chciał
zrobić swoją słynną fontannę, zrobił się cały czerwony i musiał na chwilę zejść
ze sceny… Ale nie została mu po tym trauma i dalej to robił, co zresztą miała
„przyjemność” dzisiaj widzieć.
Stanęli sobie przy rzece, odbijały
się w niej uliczne latarnie, pięknie oświetlone kamieniczki wokół tworzyły
bardzo romantyczną scenerię. Paddy objął ją od tyłu, splótł ręce na jej brzuchu
i oparł brodę na jej ramieniu. Ta bliskość wychodziła im coraz swobodniej,
coraz bardziej naturalnie.
- A tobie co się
najbardziej podobało? – zapytał, łaskocząc oddechem jej szyję.
- Ooo, to może być
bardzo długa opowieść.
- Dłuższa niż koncert?
– zażartował.
Pokręciła głową i
opowiedziała mu swoje wrażenia. Okroiła tylko opowieść z niektórych emocji,
jakby nie chciała odkryć jeszcze przed nim wszystkich swoich kart. O ‘Sick with
love’ wspomniała tylko, że jej zdaniem jest genialna.
- Bo nie moja. –
powiedział po prostu.
- Ale muzyka jest
twoja. A muzyka wydobywa z treści to, co najważniejsze. Wszystko tam jest: ich
miłość, czystość, zachwyt sobą nawzajem, pasja, z którą chcą razem biec…
Poczuła jego usta na
szyi i zamilkła. Odwrócił ją twarzą do siebie i pocałował w usta. ‘Let
him kiss me with the kisses from his mouth…’, zabrzmiało w jej głowie. Była
jego Oblubienicą, Przyjaciółką, a on… on był jej.
Wrócili do hotelu,
wtuleni w siebie i milczący. Pożegnali się jeszcze jednym pocałunkiem, miękkim:
„Dobranoc” i rozeszli się do swoich pokojów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz