Can you
please sign this paper…
- To co, jedziemy na
chwilę do hotelu, a potem gdzieś sobie jeszcze pójdziemy?
- Dobrze. A nie jesteś
zmęczony?
- Trochę jestem, ale
to nie ma znaczenia. Jest tak ciepło. – wziął głęboki oddech i przeciągnął się,
kiedy wyszli na dwór. – Chyba że ty chciałabyś już odpocząć… ode mnie? –
zapytał i mrugnął, jakby był przekonany, że to niemożliwe.
W tym momencie
usłyszeli kliknięcie i błysk flesza rozjaśnił twarz Paddy’ego.
- Wróć do środka -
zdążył jej tylko szepnąć, a ona szybko się cofnęła. Chyba wystarczająco szybko,
wydawało się, że nikt nie zwrócił jeszcze na nią uwagi. Znalazła Svena i
powiedziała mu, co się stało. On wyjrzał przez szybę w drzwiach i zobaczył, jak
Paddy rozmawia z grupką fanek, które okrążyły go z każdej strony.
- Wyjdę do niego i
zgarnę do samochodu. A potem podjedziemy po ciebie pod to drugie boczne
wejście, tam jest chyba czysto. Gdyby coś się działo, nie rozglądaj się, wsiądź
normalnie do auta. Ok?
- Ok. Powinnam dać
radę. – mrugnęła do niego. Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi.
Podeszła
do bocznych drzwi, ale nie otwierała ich, dopóki nie usłyszała silnika. Kiedy
miała pewność, że podjechali, przemknęła szybko do auta. Udało się. Nikt też
nie ruszył za nimi.
Paddy patrzył na nią z
lekkim niepokojem.
- I jak, kto to był? –
zapytała go zwyczajnie.
- Dwie Niemki, trzy
Polki i jakieś Słowaczki. – odpowiedział, na co Sven spojrzał znacząco w
lusterko. - Musiały chyba przedrzeć się przez żywopłot, bo przy wejściu stała
ochrona.
- Najwierniejsze
narodowości? – zapytała z uśmiechem.
- Well…
Sven wysadził ich przy
hotelu i wrócił jeszcze, dopilnować wszystkiego na miejscu.
- Nie był to jakiś
problem dla ciebie? – zapytał po drodze do pokojów.
- Nie. Spodziewałam
się, że coś takiego może się zdarzyć. Zresztą, przecież sam mnie uprzedzałeś. I
pewnie jeszcze niejedna taka sytuacja będzie.
- Pewnie będzie. I to
bardziej uciążliwa.
- Cóż, to jest wpisane
w twój zawód. – naprawdę miała dystans do tego. Tym bardziej, że znała jego
poglądy na temat takich akcji. I… No tak. Ufała mu. – Paddy, czy ty się czymś
martwisz w związku z tym?
- Nie, ale wiem, jakie
to jest trudne, jeśli przydarza się często. Nie chcę, żebyś ty przez to
cierpiała.
- Nie będę. Rozumiem
to. Daj mi szansę się w tym odnaleźć.
Popatrzył na nią,
jakby widział ją pierwszy raz.
- Naprawdę chcesz?
- Dlaczego aż tak cię
to dziwi? Przecież to jest część twojego życia. A różne jego elementy muszą ze
sobą współgrać, jeśli mają tworzyć całość.
Paddy
milczał, przetwarzając to, co powiedziała. Uznała siebie za część jego życia.
Nie chciała tego życia zmieniać. Chciała znaleźć w nim miejsce dla siebie, w
takim, jakie było. To było więcej niż mógł się spodziewać. Magda widziała, że
coś się w nim dzieje, że coś, co dla niej brzmiało zupełnie naturalnie, dla
niego miało jakieś ogromne znaczenie.
- Mag… - przycisnął
mocno usta do jej czoła. Czuła, że tuli ją tak, że zaraz ją zgniecie.
Przechodząca obok pokojówka złapała z nią kontakt wzrokowy i uśmiechnęła się
porozumiewawczo. Ciągle stali na korytarzu, przed wejściem do swoich pokojów.
Magda pogłaskała go po plecach.
- Paddy? Wejdźmy może
do środka? – zasugerowała nieśmiało.
- Słucham? A, ok. Albo
nie, pójdę się tylko „ogarnąć” i za 10 minut wyjdziemy. Chyba, że potrzebujesz
więcej czasu?
- Nie, tyle wystarczy.
Najwyżej poczekasz chwilę u mnie.
- Ok.
Zamknęła
drzwi od wewnątrz, oparła się o nie i zamknęła oczy. „Co za dzień…”, pomyślała.
Po tylu latach emocjonalnej i uczuciowej pustyni nagle w jej życiu zaczyna
kwitnąć piękna, bujna oaza. Nie planowała tego, nie wierzyła w to już nawet. A
teraz to się po prostu działo.
Fajnie pokazujesz ich myśli, to, co czują :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie pokazane emocje i uczucia fajnie się czyta tym bardziej że się było na tych pierwszych koncertach po opuszczeniu zakonu super przeżycia 💖
OdpowiedzUsuń