You’ve
brought me here, now I belong to You…
Sam
fakt, że poznali się w Medjugorie, że połączyła ich chęć bycia blisko Boga,
pogłębiania relacji z nim, był trwałym fundamentem. Do tego od początku była
między nimi łatwość komunikacji, nadawali na tych samych falach – kiedy przy
kolacji opowiadali sobie wrażenia z mijającego dnia często było tak, że jedno
dokańczało zdanie za drugie, tak podobnie wszystko odbierali. Potem
opowiedzieli sobie prawie całe swoje życia i kiedy Paddy usłyszał, jak wygląda
ono na chwilę obecną u Magdy, zasugerował, że mogłaby je zmienić tak po prostu,
dla świeżego powiewu i zaproponował nawet konkretny projekt tych zmian, w
których sam zaoferował się pomóc. Stwierdził, że w jej zawodzie znajdzie pracę
wszędzie, a zmiana otoczenia na pewno wyjdzie jej na dobre. Poparł to mnóstwem
przykładów z autopsji, kiedy mieszkał w wielu różnych krajach i opowiadał, jak
bardzo poszerzyło mu to horyzonty. Okazało się też, że znajomi jego rodzeństwa
wyjeżdżają na rok do Afryki i chętnie oddaliby na ten czas swoje mieszkanie w
dobre ręce. Magda przemodliła sprawę i była prawie gotowa jechać.
Po
powrocie do Polski nie wyglądało to już tak prosto i różowo jak w zarysie
Paddy’ego. Miała przecież przyjaciół, wspólnotę, rodzinę, pracę. Z drugiej
strony, jej życie tam jakby stało w miejscu. Nie bez powodu wybrała się na
pielgrzymkę tak daleko, po raz kolejny zadając Bogu pytanie o swoje powołanie i
misję życiową. Jakoś trudno było jej uwierzyć, że mieszkanie w wynajmowanym
pokoju i bieganie do uczniów na lekcje było szczytem jej osiągnięć. I wracanie
każdego dnia do pustych czterech ścian i roszczeń rodziców przy okazji prawie
każdej rozmowy. Potrzebowała jednak kogoś, kto uwierzy w możliwość zmiany jej
życia i kto będzie ją utwierdzał w słuszności tego wyboru i nie pozwoli jej się
wycofać, kiedy przyjdą zwątpienia. Do głowy by jej nie przyszło, że tym kimś
będzie Paddy Kelly, jej idol z dzieciństwa i pierwsza wielka platoniczna miłość.
Tymczasem
on zachowywał się jak stary wierny przyjaciel i wisiał na telefonie, ile było
trzeba, powtarzając w kółko, że może, da radę, to ma sens, a po roku, czy nawet
szybciej, może przecież wrócić. Ich relacja była na tyle bliska na wyjeździe,
że w ogóle nie dziwiło ją, że naturalnie przeniosła się na codzienny grunt.
Telefon, Skype, smsy. Czasem zastanawiała się, dlaczego aż tak się zaangażował,
w końcu znali się krótko. Ale im bliżej go poznawała, tym mniej ją to dziwiło,
tak piękną miał duszę. Rwał się do pomocy każdemu, kogo spotkał na swojej
drodze, jeśli tylko miał taką możliwość.
Kiedy
w końcu załatwiła wszystkie formalności, spakowała rzeczy, pobieżnie przekonała
rodziców, że nie zwariowała i że to może być dla niej dobre (nauczy się języka,
odłoży trochę pieniędzy…), pożegnała się z przyjaciółmi i… Wyruszyła. W prawie
całkiem nieznane. Gdyby nie zdecydowane: „Będę czekać na ciebie na dworcu”
Paddy’ego, wycofałaby się w ostatniej chwili.
Medugorie czyli albo jeszcze był w zakonie albo miał zamiar tam wstąpić . Ładny rozdział taki przybliżają moment ich poznania 💖
OdpowiedzUsuń