poniedziałek, 7 kwietnia 2014

5.


You’ve brought me here, now I belong to You…


Sam fakt, że poznali się w Medjugorie, że połączyła ich chęć bycia blisko Boga, pogłębiania relacji z nim, był trwałym fundamentem. Do tego od początku była między nimi łatwość komunikacji, nadawali na tych samych falach – kiedy przy kolacji opowiadali sobie wrażenia z mijającego dnia często było tak, że jedno dokańczało zdanie za drugie, tak podobnie wszystko odbierali. Potem opowiedzieli sobie prawie całe swoje życia i kiedy Paddy usłyszał, jak wygląda ono na chwilę obecną u Magdy, zasugerował, że mogłaby je zmienić tak po prostu, dla świeżego powiewu i zaproponował nawet konkretny projekt tych zmian, w których sam zaoferował się pomóc. Stwierdził, że w jej zawodzie znajdzie pracę wszędzie, a zmiana otoczenia na pewno wyjdzie jej na dobre. Poparł to mnóstwem przykładów z autopsji, kiedy mieszkał w wielu różnych krajach i opowiadał, jak bardzo poszerzyło mu to horyzonty. Okazało się też, że znajomi jego rodzeństwa wyjeżdżają na rok do Afryki i chętnie oddaliby na ten czas swoje mieszkanie w dobre ręce. Magda przemodliła sprawę i była prawie gotowa jechać.


Po powrocie do Polski nie wyglądało to już tak prosto i różowo jak w zarysie Paddy’ego. Miała przecież przyjaciół, wspólnotę, rodzinę, pracę. Z drugiej strony, jej życie tam jakby stało w miejscu. Nie bez powodu wybrała się na pielgrzymkę tak daleko, po raz kolejny zadając Bogu pytanie o swoje powołanie i misję życiową. Jakoś trudno było jej uwierzyć, że mieszkanie w wynajmowanym pokoju i bieganie do uczniów na lekcje było szczytem jej osiągnięć. I wracanie każdego dnia do pustych czterech ścian i roszczeń rodziców przy okazji prawie każdej rozmowy. Potrzebowała jednak kogoś, kto uwierzy w możliwość zmiany jej życia i kto będzie ją utwierdzał w słuszności tego wyboru i nie pozwoli jej się wycofać, kiedy przyjdą zwątpienia. Do głowy by jej nie przyszło, że tym kimś będzie Paddy Kelly, jej idol z dzieciństwa i pierwsza wielka platoniczna miłość.

Tymczasem on zachowywał się jak stary wierny przyjaciel i wisiał na telefonie, ile było trzeba, powtarzając w kółko, że może, da radę, to ma sens, a po roku, czy nawet szybciej, może przecież wrócić. Ich relacja była na tyle bliska na wyjeździe, że w ogóle nie dziwiło ją, że naturalnie przeniosła się na codzienny grunt. Telefon, Skype, smsy. Czasem zastanawiała się, dlaczego aż tak się zaangażował, w końcu znali się krótko. Ale im bliżej go poznawała, tym mniej ją to dziwiło, tak piękną miał duszę. Rwał się do pomocy każdemu, kogo spotkał na swojej drodze, jeśli tylko miał taką możliwość.


Kiedy w końcu załatwiła wszystkie formalności, spakowała rzeczy, pobieżnie przekonała rodziców, że nie zwariowała i że to może być dla niej dobre (nauczy się języka, odłoży trochę pieniędzy…), pożegnała się z przyjaciółmi i… Wyruszyła. W prawie całkiem nieznane. Gdyby nie zdecydowane: „Będę czekać na ciebie na dworcu” Paddy’ego, wycofałaby się w ostatniej chwili. 

1 komentarz:

  1. Medugorie czyli albo jeszcze był w zakonie albo miał zamiar tam wstąpić . Ładny rozdział taki przybliżają moment ich poznania 💖

    OdpowiedzUsuń