…Today, for
the first time I’ve touched the warm heart…
Rano
jednak obudziła się w zupełnie innym
nastawieniu. Stwierdziła, że oszukuje samą siebie udając, że ma tyle wolności w
kwestii relacji z Paddy’m. Pomogła jej w tym myśl, że jeśli on zadzwoni i się
wycofa – np. przeprosi za wczoraj i powie, że to pod wpływem chwili, wcale nie
będzie jej to obojętne… Zdołała wypić kawę i zjeść jakieś śniadanie, ubrała się
w dżinsy i zwiewną koszulkę i poszła. Na plażę, oczywiście. Zawsze marzyła o
tym, żeby mieszkać nad morzem. Teraz korzystała z tego i w każdej wolnej
chwili, przy każdej pogodzie, lądowała tam. Poznając różne oblicza morza, całą
gamę zapachów, dźwięków, kolorów. Paddy często był tam z nią, też to uwielbiał.
Teraz
słońce próbowało nie dać się zasłonić napływającym ciągle chmurom. Woda było
ciemnoszara, ale kiedy padały na nią promienie, robiła się granatowa, migocząc
całą falującą powierzchnią. Miejscami przechodziła w turkus, tam musiało być
płycej. Magda stała tak, modląc się, rozmyślając i chłonąc wszystkie wrażenie
zmysłowe całą sobą. Usłyszała, że ktoś idzie, po czym zatrzymuje się za nią. Odwróciła głowę i uśmiechnęła się do niego. On
odwzajemnił ten uśmiech.
- Wiedziałem, gdzie
cię szukać. – powiedział. – Chciałem zadzwonić, ale stwierdziłem, że i tak tu
wylądujemy, więc zaryzykowałem.
- To dobrze. Chyba
nawet nie wzięłam ze sobą telefonu. Przez moment stali przed sobą, żadne nie
miało odwagi skrócić dystansu, który ich dzielił.
- Jak woda? – zapytał,
stając obok niej i pozwalając fali obmyć jego stopy.
- Lodowata, jak
zwykle. – odpowiedziała, stojąc jednak po kostki w niej.
- Wyspałaś się?
- Tak, chociaż to
tylko 4 godziny, więc pewnie niedługo dopadnie mnie zmęczenie. A ty?
- Ja podobnie.
Pójdziemy na drugą kawę w razie kryzysu. Patricia jest tobą zachwycona. –
zmienił temat. – Ciągle mówi, jaka jesteś ‘sweet’, ‘cute’ i ‘charming’. –
mrugnął do niej.
- Oj, nie poznała
jeszcze ciemnej strony. – odmrugnęła mu. – Ale to miło. Ja też ich polubiłam
wszystkich. Naprawdę…
Zaczęli
wspominać poprzedni wieczór, Paddy dopowiadał różne anegdotki o poszczególnych
osobach, Magda miała mnóstwo pytań. Jak zwykle czuła się przy nim cudownie,
swobodnie, radośnie i z tym poczuciem, że on też naprawdę chce spędzać z nią
czas i naprawdę interesuje go jej życie, przeżycia, emocje. Mieli albo
identyczne podejście do wielu spraw albo skrajnie różne, co było źródłem żartów
i docinków.
Przeszli
tak ładnych kilka kilometrów, usiedli więc w końcu na wyrzuconym przez morze
pniu. Magda próbowała ujarzmić potargane przez wiatr włosy. Nie było to łatwe,
bo ten ciągle wiał i plątał je jeszcze bardziej.
- Daj, pomogę ci.
Usiądź pod wiatr, tyłem do mnie. – zrobiła to automatycznie, przypominając
sobie, że przecież miał długie włosy tyle lat, więc może nic jej nie grozi…
Poczuła
jego dłonie we włosach. Odgarnął wszystkie z jej twarzy, przeczesał palcami i
związał w coś bez użycia gumki. Trwało to pewnie kilkanaście sekund, ale dotyk
jego rąk zelektryzował ją. Nagle nie mogła myśleć już o niczym innym.
- I jak, lepiej? –
zapytał, też nagle z jakąś miękkością w głosie.
- Tak, dziękuję. –
wyszeptała prawie. Chciała dodać coś żartobliwego, ale wiedziała, że to będzie
ucieczką. Odwróciła się z powrotem przodem do niego i niepewnie poprawiła
grzywkę.
- Mag, jeśli chodzi o
wczoraj to ja… ja… Nie mogłem już dłużej… - nie potrafił ubrać tego w słowa,
ale miał w oczach coś takiego, co pozwalało jej dokładnie rozumieć, co miał na
myśli. Sama zresztą była tym przepełniona.
Przysunęła się bliżej,
położyła dłoń na jego policzku i pocałowała go. Tak samo delikatnie, jak on
dzień wcześniej, jakby w odpowiedzi na tamten pocałunek. Paddy nie wahał się
ani chwili, objął ją jedną ręką w talii, drugą wplótł w jej włosy i pocałował zdecydowanie,
z takim wytęsknieniem i pragnieniem, jakby czekał na to niesamowicie długo.
Kiedy przestali, schowała twarz w zagłębieniu jego szyi, a on przytulił ją
mocno do siebie. Czuła jego przyspieszone tętno i jego mocne ramiona chowające
ją jakby w nim.
Chciała
coś powiedzieć, a jednocześnie wiedziała, że jest za wcześnie na słowa
jakichkolwiek deklaracji. Znali się na tyle dobrze i tyle rozmów ze sobą
przeprowadzili by wiedzieć, że żadne nie jest na takim etapie w życiu, kiedy
chcą się zabawić, wyszaleć, flirtować bez zobowiązań. Jeśli pozwolili sobie tak
się otworzyć na siebie nawzajem, to działo się między nimi coś prawdziwego.
- Paddy? – wyszeptała
gdzieś w jego szyję.
- Tak? –odpowiedział,
odsuwając się jednocześnie na tyle, żeby patrzeć jej w oczy. Widziała w jego
spojrzeniu tyle czułości… Zrozumiała, że on wie już od dawna, że to nie zaczęło
się wczoraj, że on po prostu dawał jej czas i wolność na poznanie go, na
oswojenie się z nim.
- Oswajasz mnie. –
„Mały Książę” już nie raz im towarzyszył, mogła sobie pozwolić na mówienie w
ten sposób.
- Wiem. Świadomie i
bardzo tego chcę. I… to działa w dwie strony.
- Ty też czujesz się
oswajany? – uśmiechnęła się lekko.
- Mhm.
- To dobrze. –
spojrzeniem potwierdziła to, co słowa wyrażały tak nieśmiało. Siedzieli tak
jeszcze dłuższą chwilę, po prostu ciesząc się nią.
- To co, czas na drugą
kawę? – zaproponowała Magda, prostując się.
- Najwyższy. Może
nawet na jakiś niedzielny obiad? – zasugerował.
- Tak, chodźmy do tej
włoskiej knajpki, gdzie ostatnio! – ucieszyła się. Jedzenie było jej drugą
ulubioną czynnością tuż po spacerach po plaży.
Paddy roześmiał się.
- Większy entuzjazm do
jedzenia ma chyba tylko Joey. Ale doganiasz go.
Rzuciła w niego glonem
w odpowiedzi i zaczęli się wygłupiać, chlapiąc wodą, sypiąc piaskiem i
uciekając jedno przed drugim. Kiedy się uspokoili, nagle wydało im się dziwne,
że idą obok siebie, jak obcy. W pewnym momencie Paddy po prostu wziął ją za
rękę.
Zapowiada się romantycznie i Mały Książę moja ulubiona książka 💖
OdpowiedzUsuń